Sally Gap - miejsce, w którym się zakochałam

Jak to dobrze mieć znajomych w miejscu, do którego się jedzie a właściwie to dobrze pojechać w miejsce, gdzie ma się znajomych i to jeszcze takich, którzy są zmotoryzowani i zawiozą tam gdzie jest pięknie i ciekawie.

Będąc w Irlandii marzę o tym, żeby iść w góry Wicklow. Nawet biorę swoje górskie buty i kurtkę przeciwdeszczową, jednak pogoda okazuje się niezbyt przyjazna na pieszą wyprawę w góry, mgliście, deszczowo i zimno. Poza tym tam, gdzie chcę zacząć wędrówkę, nie ma zbyt dobrego dojazdu tzn nie jeździ tam komunikacja miejska, trzeba wynająć samochód lub poprosić kogoś o podwózkę. Znajomi nasi nie są chętni nas tam podwieźć z uwagi na to, że przy takiej pogodzie, byłby potrzebny samochód z napędem na 4 koła. Z wielkim bólem serca muszę odpuścić moje plany, ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się je zrealizować. Za to zostajemy przewiezieni samochodem przez inną część gór Wicklow.

Czym jest Sally Gap, to właściwie ciężko stwierdzić. Z opowieści tychże znajomych wiemy, że wiele razy tam jeździli patrząc na drogowskazy kierujące na Sally Gap a po przejechaniu pewnego miejsca, drogowskazy na Sally Gap były już w drugą stronę, więc ostatecznie wyszło na to, że Sally Gap to skrzyżowanie, na którym właściwie nic nie ma, ale za to prowadzą to niego 4 drogi i każda z nich jest przepiękna.


Jest początek kwietnia, więc dominuje kolor brązowy, ale już za miesiąc będzie tu bardzo zielono.


Wracamy patrząc na zachód słońca. Musimy stąd zjechać, zanim się ściemni, bo mimo, że jest tu asfaltowa droga wiodąca przez góry, to nie nie jest ona oświetlona (bo to góry w końcu a nie miasto :) ) a jazda po ciemku, po górskich, krętych ścieżkach może okazać się ryzykowna.


Zdjęcia nie są w stanie oddać tych pięknych widoków zapierających dech w piersiach. Może kiedyś uda tu się wrócić na jakiś trekking.

Komentarze

Prześlij komentarz